Mimo pogłosek o planowanych ulepszeniach i modernizacjach przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, niestety, nie udało nam się uniknąć korków podczas podróży do Zakopanego. Zaskakująco, nawet kolej, która miała usprawnić komunikację z tym popularnym miejscem turystycznym, przyczynia się do problemu. Podróże pociągiem są jak najbardziej atrakcyjne dla pasażerów, jednak sprawiają one utrudnienia dla tych, którzy wybrali dojazd samochodem.
Ostatnie wydarzenia podczas weekendu wprowadziły mnie w stan refleksji. Oczywiście, ferie zawsze wiążą się z intensywnością ruchu. Niemal pewne jest, że na drogach występują zatory podczas zmiany turnusów wypoczynkowych i przemieszczania się turystów. Jednak to, co zaobserwowałem tego dnia, jest codziennością nawet poza sezonem turystycznym.
Trasa między Białym Dunajcem a Zakopanem była praktycznie sparaliżowana, zarówno od strony Zakopanego jak i od strony Białego Dunajca. Korki dominowały na drodze zakopiańskiej oraz na drogach do niej prowadzących, włączając w to wszelkie boczne objazdy jak Ustup i Kasprowicza w Poroninie, oraz Frączkówkę. Największym wyzwaniem było dotarcie do Misiag – miejsca, w którym znajduje się przejazd kolejowy prowadzący do ulicy Za Torem i Frączkówki w Poroninie. W tym samym miejscu zlokalizowany jest nowo powstały peron kolejowy „Poronin Misiagi”.
Kiedy pociąg przemierza tę trasę, ruch na drodze praktycznie zatrzymuje się w obu kierunkach. Te zatory spowodowane są przez samochody próbujące skręcić z drogi zakopiańskiej na przejazd kolejowy. Po modernizacji torów na linii Sucha Beskidzka – Zakopane coraz więcej osób decyduje się na podróż koleją, która jest teraz wygodniejsza i szybsza. W rezultacie, więcej pociągów kursuje tę trasę, co skutkuje częstszym opadaniem szlabanu na Misiagach i powoduje większą ilość korków na drogach.